*Oczami Marty, kilkanaście dni później*
Od kilku dni nic się nie działo. Nawet zbytnio nie mamy jak trenować, bo podwórko, gdzie wokoło jest pełno domów raczej się do tego nie nadaje. Jeszcze jakby to było mało coś dziwnego zaczęło dziać się z nami, z naszą paczką. Ja całe dnie spędzam z Igorem, od rana do nocy. Piotr cały czas łazi do Karoliny, czasami nawet nie wraca na noc, bo zdarza mu się tam zasypiać, gdy razem oglądają filmy. Dorian siedzi całe dnie w pokoju. Rzadko co kiedy wychodzi na posiłki. A Dawid znika dosłownie na całe dnie. Nie wiem co się z nami dzieje, ale mam tego wszystkiego serdecznie dość.
-Marciu?
Słysząc zdrobnienie mojego imienia, aż podskoczyłam z przerażenia. Nie pamiętam kiedy ostatni raz się tak zlękłam! Odwróciłam szybko głowę i kilka cali od mojej twarzy była twarz Piotra. Teraz i on, i ja odskoczyliśmy od siebie.
-Dziewczyno, chcesz bym dostał zawału?
-Nawzajem, chłopcze.-uśmiechnęłam się, gdy mój wzrok powędrował na osobę stojącą koło strażnika ognia.-Cześć kochanie!
-No hej.
Igor schylił się do mnie i pocałował mnie, na co Piotr prychnął i zaczął śpiewać jakieś durne piosenki, lecz zbytnio nie zwracałam na to uwagę, gdyż dla mnie liczył się tylko Igor.
-Możemy już iść?-spytał zrezygnowany Piotrek.
-Gdzie idziecie?-zapytałam.
-Na kręgle. Ostatnio mało mieliśmy dla siebie czasu, więc chcemy ten dzień spędzić tylko we dwoje.-powiedział mój chłopak.
-Och Igorku! Jak ty to pięknie powiedziałeś!
-Och Piotrusiu!
-Ej! Piotr nie podrywaj mi chłopaka. A ty Igor, baw się dobrze kotku.
Dostałam całusa na pożegnanie od jednego i drugiego i wszyli. Od Piotra oczywiście w policzek, a od Igora w usta. Kiedy wyszli poczułam dziwną panikę w sercu. Czułam się taka mała, samiutka, taka bezbronna, więc postanowiłam odwiedzić Doriana. Dawno z nim nie gadałam, zaczynam naprawdę za nim tęsknić. Wiem, to wydaje się śmieszne, bo mieszkamy w jednym domu, ale cóż poradzić?
Zapukałam do drzwi jego pokoju. Po chwili otworzył mi Dorian jakiego jeszcze nie znałam. Miał tłuste posklejane włosy, pogniecioną koszulkę i jakieś za duże, szare dresy. Z jego twarzy można było wyczytać smutek. Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, a on uśmiechnął się tak... pusto.
-Hej.-prawie wyszeptałam-Mogę wejść?
-Jasne.-powiedział bez zastanowienia.
-Co Ci się ostatnio dzieje?- przeszłam od razu do konkretów.- Całe dnie siedzisz w pokoju. Zaczynam tęsknić.
-Heh, przepraszam, że nie mam ochoty patrzeć jak z Igorem cały czas się obściskujecie.
Spuściłam głowę na dół. To prawda. My z Igorem nic tylko byśmy się całowali, ale co poradzić na to, że jesteśmy w sobie zakochani?
-Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś? Wiesz, że byśmy przestali to robić, gdybyś był obok.
-Ja po prostu lubię jak jesteś szczęśliwa.
-Czemu?
-Bo bardzo mi na twoim szczęściu zależy.
-Skoro tak bardzo ci zależy na moim szczęściu to idź pod prysznic i się ogarnij, a ja pójdę do swojego pokoju i będę na ciebie czekać.
-Dobrze.
Tak jak mówiłam udałam się do swojego pokoju. Usiadłam się na łóżku i czekałam. Nie wiedzieć dlaczego moje serce zaczęło mi szybciej bić, a w głowie miałam kompletną pustkę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to oznacza.
Po jakimś czasie usłyszałam pukanie do drzwi, więc bez zastanowienia krzyknęłam:
-Wejdź!
-Zadowolona?-odpowiedział Dorian z uśmiechem, który tak dobrze znałam, więc odwzajemniłam go pokazując szereg moich zębów.
-Bardzo. A teraz mi odpowiedz, co się dzieje?
Dorian bardzo powoli usiadł koło mnie na łóżku. Wziął kilka głębokich oddechów, a następnie spojrzał mi prosto w oczy i zapytał:
-Będziesz zła jak ci coś powiem osobistego?
-Nie! Pewnie, że nie!-odpowiedziałam natychmiastowo.
-Ale proszę, obiecaj mi, że to co teraz powiem nie zmieni relacji między nami, ok?
-Co ty chcesz mi powiedzieć?-zapytałam niepewnie.
-Ok?-zapytał.
-Ok.-odpowiedziałam stanowczo.
-Kocham cię.
Te słowa zaczęły mi krążyć w głowie w kółko. Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Kiedy zrozumiałam co się dzieje, byłam już za późno. Jego twarz była tylko kilka milimetrów od mojej. Nasze usta zaraz miały się złączyć. Najgorsze było to, że moje ciało nie umiało mu odmówić. I stało się. Nasze usta złączyły się w pocałunku. Ten pocałunek był inny. Bardziej namiętny. Kiedy w końcu odzyskałam kontrolę nad moim ciałem odsunęłam go od siebie z całej siły.
-Przepraszam.-wyszeptał
-Wyjdź!
Bez słowa Dorian wyszedł z mojego pokoju, zostawiając mnie z wielkim mętlikiem w głowie. Położyłam się na łóżko i patrząc w sufit zastanawiałam się, czy mam się teraz śmiać, czy płakać?